Strona Główna >> Białoruś >> Historia >> Co białoruska gospodyni mogła zaoferować dwa wieki temu, aby znaleźć męża?

2024-02-26 12:43:11

Co białoruska gospodyni mogła zaoferować dwa wieki temu, aby znaleźć męża?

150 lat temu w Wilnie ukazała się książka, która stała się prawdziwym bestsellerem swojej epoki. Jej autor przez długi czas pozostawał anonimowy, a dzieło czytano na potęgę. Ale co ma z tym wspólnego Białoruś, skoro tekst anonimowej kucharki został napisany po polsku i zatytułowany „Gospodyni litewska”? Wszystko dlatego, że autorka książki pochodzi ze wsi Koroliszczewy pod Mińskiem i nazywa się Anna Tyundevitskaya.

Nazwisko autorki tej książki zostało odkryte przez radzieckiego i białoruskiego literaturoznawcę – Adama Maldisa. Na zdjęciu Anna Tyundevitskaya. 

Anna Tyundevitskaya urodziła się w 1803 roku. Pochodziła z rodziny szlacheckiej Pruszyńskich, właścicieli majątku w Łoszycach. Jej ojciec – Michał Pruszyński herbu „Agenczyk” – był podkomorzym mińskim.


Tak obecnie wygląda dwór i park w Łoszycach. (Zdjęcie: Siergiej Plytkievich)

https://planetabelarus.by/upload/medialibrary/93e/sfb6tizpo705olyoj33ewdggbozxgdza.jpg
Dwór i park w Łoszycach obecnie. (Zdjęcie: Siergiej Plytkievich)

Po otrzymaniu edukacji domowej Anna rozpoczęła naukę w szkole z internatem w Wilnie, a następnie wyszła za mąż za Józefa Tyundevitsky'ego – marszałka szlachty powiatu borysowskiego. Młodzi pobrali się w Zasławiu, który został kupiony przez Pruszyńskich w 1815 roku. Ponadto biografia wspomina o Łogojsku i Zembinie – miejscowościach związanych z Anną, od czasów jej narodzin i chrztu po założenie rodziny.


Współczesna panorama miasta Zaslavl. (Zdjęcie: Siergiej Plytkievich)

Po ślubie Anna przeniosła się wraz z mężem do majątku Kishchina Sloboda, gdzie napisała swoją książkę. Wzorowa pod każdym względem rodzina osiadła na ziemiach należących niegdyś do magnackiego rodu Kiszków.

Ciekawym jest fakt, że jeszcze dwa wieki temu urzędnicy kancelarii długo nie mogli oswoić się z nazwiskiem Kiszczyna Słoboda. Albo było dla nich tak nietypowe, albo nieznane, ponieważ nawet w oficjalnych dokumentach zmieniali je na „Klimova” lub „Knyazeva” Sloboda.

https://planetabelarus.by/upload/medialibrary/de6/tns6rw68fo6uinvy856norg9ntoly9ys.jpg
Dwór w miejscowości Kiszczinoi Słoboda. Zdjęcie z początku XX wieku.

Co najmniej trzy pokolenia rodziny Kiszków posiadały te ziemie na przełomie XVI‑XVII wieku. Ostatnim właścicielem był Stanisław Kiszka – biskup ziemiański. Historycy uważają, że po nim nowymi właścicielami majątku zostali Tyszkiewiczowie.


Kościół Piotra i Pawła w Kishchinoi Slobodzie. Zdjęcie z początku XX wieku.

W dokumentach Wielkiego Księstwa Litewskiego obszar ten nazywano „Nacza”, odnosząc się do nazwy rzeki, która do dziś przepływa przez wieś. Niegdyś znajdował się tu niewielki dwór Pańskich, który przylegał do sąsiedniej wsi Sloboda. Co ciekawe, Orsza nie leży w pobliżu tych miejsc, a jednocześnie majątek i obecna dzielnica Borysowa były częścią powiatu orszańskiego w czasach Wielkiego Księstwa Litewskiego. To tutaj rodzice przyszłego męża Anny Tyundevitskiej założyli nową rodzinną posiadłość i nazwali ją Villanov. 

Posiadłość Tyundevitskych nie wyróżniała się luksusem, ale była przytulna i piękna. Drewniany dom stojący na kamiennym cokole, sztuczny staw otoczony małym parkiem i ogrodem. Po drugiej stronie drogi od posiadłości wzniesiono elegancką ośmiokątną kaplicę, poświęconą ku czci św. Anny. W samej posiadłości zbudowano drewnianą cerkiew unicką ku czci Apostołów Piotra i Pawła, która stała się głównym kościołem parafialnym Kiszczyny Słobody.

Po ślubie Tyundevitsky młodszy osiedlił się tutaj ze swoją żoną Anną, autorką słynnej książki.

Kim jest „pani domu”?

Trzeba przyznać, że pani domu podchodziła do kwestii życia rodzinnego nader mądrze, dzieląc swój czas między obowiązkami żony, gospodyni i matki. Należy nadmienić, że Tyundevitscy mieli sześcioro dzieci – dwóch synów i cztery córki. Biografowie zauważyli, że gospodyni wyróżniała się rzadką ojcowską wręcz troską i hojnością dla chłopów – leczyła ich ziołami i udzielała im porad dotyczących rolnictwa. A ponadto, oczywiście, była oddana swojej rodzinie. Jednocześnie Tyundevitscy żyli bez luksusów, ale we wszystkim wykazywali wzorowy porządek. Codzienne obowiązki zdawały się nie być dla Anny uciążliwymi. Wręcz przeciwnie, z entuzjazmem tworzyła przyjazną atmosferę w posiadłości.

Jej poranek zaczynał się od modlitwy, w której uczestniczyli wszyscy domownicy, łącznie ze służbą. Następnie wszyscy byli zapraszani na śniadanie. Co ciekawe, Anna nigdy nie zapominała o poczęstunku dla sług. Zdarzało się, że w jakieś święto ksiądz nie docierał do majątku, wtedy pani sama organizowała wspólną modlitwę, która kończyła się wzajemnym braterskim uściskiem w imię Chrystusa. Nawiasem mówiąc, białoruski etnograf, Eustafij Tyszkiewicz, był częstym gościem rodziny Tyundewickich.

Jeśli chodzi o życie codzienne, Anna nie tylko zbierała przepisy, lecz także osobiście je testowała, dzięki czemu stały się one rodzajem wskazówek dla innych gospodyń domowych. Prawdopodobnie bezdyskusyjna praktyczność jej przepisów przyniosła autorce powszechne uznanie.

Po śmierci Anny, która żyła zaledwie 46 lat, wydawnictwo Zavadsky'ego w Wilnie odkupiło prawa autorskie od rodziny.

Na 449 stronach pierwszego wydania książki kucharskiej gospodyni zamieściła 108 przepisów kulinarnych i aptecznych. Pozostawiła również Gaspadarchy Shtogodnik, który został opublikowany już po śmierci autorki. W tej książce Tyundevitskaya radziła gospodarzom i gospodyniom, co należy robić w ciągu roku w domu, na polu, w ogrodzie, na łąkach i w pasiekach pszczelich. Trzecia praca Anny pozostała w formie rękopisu. Mowa o podręczniku leczniczym, który miał pomóc chłopom w leczeniu różnych chorób.

Jak pozostać piękną na długo?

Na kartach książki autorka porusza niemal wszystkie domowe mądrości i porady – jak dbać o maciorę, robić nalewkę, usuwać pluskwy i przechowywać mięso (tym, którzy mają dużo gęsi, radzi solić je jesienią i zakopywać w lodzie, aby po kolei trafiały na stół).

https://planetabelarus.by/upload/medialibrary/1d2/kwnn82bja21x2oy5lfio4stnyzo7b6d7.jpg
Strona tytułowa książki. 

I oczywiście nie zapomniała o najważniejszym – radach, jak być piękną. Sama autorka była osobą bardzo zajętą i, jak się zdaje, nie poświęcała zbyt wiele uwagi kosmetykom.

„Nie ma nic bardziej odpychającego i bezwartościowego niż kobieta, która zaniedbuje obowiązki domowe i poświęca dużo czasu na pielęgnację swojej urody” – pisała Tyundevitskaya. Na kilku stronach publikacji opisała jednak, jak dłużej podobać się mężowi.

Wśród innych zaleceń dla gospodyń jest nauka panowania nad sobą, zachowywaniu umiaru we wszystkim, schludnego obycia z wyrafinowaną elegancją.

Gospodyni radzi również wzmocnić osłabione i rozdrażnione kobiece nerwy. W jaki sposób? Kąpiąc się w zimnej wodzie. Autorka radzi również nie spożywać wieprzowiny, mocnych napojów w postaci kawy, czekolady z wanilią, wina i piwa.

Aby zapobiec starzeniu się skóry, autorka sugerowała mycie się wodą z marcowego śniegu. Można również użyć wody deszczowej, ale gotowanej z korzeniami pietruszki. Aby nie zniszczyć rąk, należy nosić rękawiczki zarówno w dzień, jak i w nocy. Mydło można zastąpić otrębami migdałowymi lub pszennymi czy też mąką z grochu, fasoli i ziaren.

Aby dłużej cieszyć się białym uśmiechem, należy zrezygnować z gorących napojów. Autorka zalecała też wybielanie zębów węglem brzozowym przesianym przez sito. Zaś dla zdrowych dziąseł przyda się płukanie gardła piwem z dodatkiem tartego chrzanu.

I na koniec o włosach. Pierwsza rada to obcinanie końcówek przy nowiu księżyca, druga rada – płukanki naparem z rozmarynu. Z kolei najlepszym sposobem na umycie włosów jest żółtko jaja.

Ileż to przepisów na białoruskie dania szlacheckie zostawiła nam gospodyni! Chleb „czarnuszka” z przyprawami, pierniki z mąki żytniej z miodem i pieprzem, serek jabłkowy oraz kilka rodzajów kiełbas i nalewek – to tylko niektóre. W książce znajduje się 108 dań i przepisów aptecznych.

https://planetabelarus.by/upload/medialibrary/0f5/jqv01fgevqba5osyxhtcwfr6w04wpvuo.jpg
Okładka książki autorstwa Anny Tyundevitskay.

Ta książka to prawdziwa sensacja swojej epoki. W latach 1848‑1873 wydawana była sześciokrotnie: pięć razy po polsku i raz po rosyjsku. Do dziś każdy może poznać legendarną Litewską Panią.

Książka w tłumaczeniu na język białoruski ukazała się w 1993 roku nakładem wydawnictwa Polymya. Seria, w której została opuplikowana, nosi tytuł Literackie pomniki Białorusi.

Encyklopedię kulinarną wydało wydawnictwo Białoruś w latach 2012 i 2017. Dziś można ją pobrać także w formie elektronicznej.

Dział: Historia

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE