Strona Główna >> Białoruś >> Dla podróżnych >> „Przyjeżdżają, ale bez naszej pomocy”. Jak europejscy turyści (nie) rzucili się na Białoruś po wprowadzeniu rozszerzonego ruchu bezwizowego

2024-08-20 13:27:09

„Przyjeżdżają, ale bez naszej pomocy”. Jak europejscy turyści (nie) rzucili się na Białoruś po wprowadzeniu rozszerzonego ruchu bezwizowego

Białoruś 19 lipca wprowadziła rozszerzony bezwizowy reżim dla obywateli 35 krajów Europy. Jak to wpłynęło na ruch turystyczny i czy w ogóle miało to wpływ, opowiedzieli przedstawiciele Republikańskiego Związku Branży Turystycznej (RSTI).

Turyści zagraniczni w muzeum-warsztacie pamięci Zair Azgur, Mińsk, 2024. Zdjęcie: protourism.by

Obcokrajowców przyciągają Lenin, czerwona flaga i spuścizna ZSRR

Od 19 lipca, kiedy zaczęła obowiązywać rozszerzona możliwość bezwizowego wjazdu, według danych Straży Granicznej, Białoruś odwiedziło już 2650 turystów z 35 europejskich krajów. W jednej z firm turystycznych zauważono, że wśród turystów dużą popularnością cieszy się epoka ZSRR — pomniki Lenina, architektura sowiecka, czerwone flagi na kopule Muzeum Historii. Obecnie firma obsługuje 20 gości z Wielkiej Brytanii, Irlandii, Liechtensteinu, Szwecji, Danii, Niderlandów, Belgii, Meksyku, Australii, USA i Chile. Podróżnicy odwiedzali Twierdzę Brzeską, Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, pracownię rzeźbiarza Zaira Azgura, „Linię Stalina”, białoruską strefę wykluczenia w Poleskim Rezerwacie Radiacyjnym. „Oczywiście, nie jest to taki ruch turystyczny jak przed pandemią, kiedy co tydzień przyjmowaliśmy pięć autokarów z sąsiednich krajów UE, ale indywidualni turyści nadal są zainteresowani takimi podróżami i to się nie zmienia — komentuje założyciel firmy, Aleksandr Krotow. — Nasi goście podróżują obecnie pięcioma liniami autobusowymi, musimy kupować bilety jak dla osób prywatnych, a nie dla grup turystycznych, ponieważ nie możemy zorganizować transportu naszym autokarem. Brak przejść granicznych, długie kolejki (trzeba czekać nawet 20 godzin na granicy), czasochłonna kontrola paszportowa — wszystko to nie sprzyja turystyce. Ale to problem nie Białorusi, lecz UE. Nie możemy promować naszych wycieczek w tych krajach ani współpracować z europejskimi touroperatorami, którzy wysyłali do nas zorganizowane grupy. Jednak jak pokazuje praktyka, takie „zbiorowe” wyjazdy są możliwe, chociaż jest to bardzo trudne”.

W biurach podróży w Grodnie i Brześciu zauważono, że może i turystów jest więcej, ale planują oni swoje podróże samodzielnie, ponieważ z nowym rozporządzeniem nie potrzebują już usług turystycznych. „Europejscy turyści przyjeżdżają, ale bez naszej pomocy — mówi dyrektorka jednej z firm turystycznych, Natalia Kosewicz. — Wraz z wejściem [w życie] rozporządzenia [o rozszerzeniu ruchu bezwizowego] wszystkie zamówienia zostały anulowane”. Według niej, zorganizowane wycieczki z Europy nie odbywają się już od kilku lat: po 2020 roku było wiele prób wznowienia współpracy z Polakami, ale „teraz to niemożliwe ze względu na antypropagandę”. „Od początku roku obsłużyliśmy około 200 gości z Europy - mówi Angelina Sobol, szefowa działu innej organizacji turystycznej. - Klienci nadal do nas piszą, ale kiedy dowiadują się o strefie bezwizowej, są zaskoczeni (nigdzie za granicą nie mają takiej informacji) i już planują podróż bez naszej pomocy. Jednak voucher jest nadal potrzebny do wjazdu na terytorium bezwizowe Brześć - Grodno dla pozostałych 35 krajów, które nie zostały uwzględnione na liście rozporządzenia (Australia, Albania, Indie, Korea, Meksyk, Bahrajn itp.). U nas też są tacy turyści, głównie z USA. W tym roku z wycieczką do Grodna przyjechał obywatel Urugwaju”.

Tylko jedna trzecia pacjentów sanatorium to obcokrajowcy, większość z nich pochodzi z Federacji Rosyjskiej

A co z sanatoriami? W „Oziernym” nie odnotowano jeszcze większego ruchu. W czasach przed pandemią co drugi gość był cudzoziemcem. Obecnie sanatorium z aquaparkiem jest zapełnione przez Białorusinów: wszystkie letnie miesiące są w pełni zarezerwowane, a aby zarezerwować miejsce na sierpień, trzeba było to zrobić już w lutym-marcu. Zagraniczni goście stanowią 28% (1560 gości przez 7 miesięcy). W większości z Rosji i krajów bałtyckich.

Wiktor Kuratczyk, zastępca dyrektora ds. medycznych, zauważył, że wcześniej Litwini i Polacy stanowili znaczną część gości „Oziernego”, ale teraz jest ich znacznie mniej ze względu na trudności z przekraczaniem granicy: „Wcześniej w pobliżu sanatorium były trzy przejścia graniczne, dosłownie 50-80 km stąd, a teraz wszystkie trzy są zamknięte, i znaleźliśmy się w zakątku, do którego Litwinom i Polakom jest teraz bardzo trudno dotrzeć. Logistycznie Mińsk stał się dla nich bliższy i wygodniejszy”.

Większość Europejczyków po prostu nie wie o strefie bezwizowej

Szef Wydziału Sportu i Turystyki Grodzieńskiego Obwodowego Komitetu Wykonawczego, Maksim Małachowski, zauważył, że europejscy touroperatorzy nie traktują Białorusi jako kierunku turystycznego, dlatego większość Europejczyków po prostu nie wie o tej „bezwizowej historii”. Natomiast w Grodnie „już widać turystów z Chin — i to nie studentów, lecz samodzielnych podróżników, którzy przyjeżdżają na dzień, dwa lub trzy”. W hotelu „Mińsk” zauważono, że Europejczycy nadal są rzadkimi gośćmi, ale w porównaniu do analogicznego okresu w zeszłym roku — jest ich o 20% więcej. Szczególnie z takich krajów jak Polska, Niderlandy, Finlandia, Estonia i Bułgaria. Ogólnie rzecz biorąc, geografia gości stopniowo się rozszerza. Przedstawiciel RSTI w Austrii, Niemczech i Szwajcarii, Gernod Loos, uważa, że krok w kierunku uproszczenia wjazdu turystów na pewno zadziała w przyszłości, ale na razie pozostaje pytanie, jak tę wiadomość rozpowszechnić w Europie.

„Obecnie podejmowanych jest wiele wysiłków, aby jakąkolwiek reklamę i inicjatywy w kierunku wschodnim zablokować. Nawet ci partnerzy, którzy wcześniej byli zainteresowani i z dużą inicjatywą promowali te oferty, wycofali się. To bardzo trudny segment” — wyjaśnia specjalista. Niemniej jednak, jego zdaniem, w UE nadal są operatorzy, którzy nadal współpracują z kierunkiem białoruskim, ale „robią to bez zbędnego rozgłosu”. Ponadto istnieją trudności z przekraczaniem granicy: połączenia lotnicze praktycznie nie istnieją, a czas oczekiwania na granicy „może się wydłużyć do 16-20 godzin”.

Autor:
Zerkalo | Tłumaczenie: Julia Korzeniowska – praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/

Żródło:
https://news.zerkalo.io/life/76231.html

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE