Strona Główna >> Rosja >> Gospodarka >> Misja zakończona? Kryzys międzynarodowej interwencji.
Misja zakończona? Kryzys międzynarodowej interwencji.
USA i UE muszą przełamać dumę i zawrzeć układ z Putinem za wszelką cenę Nakładając sankcje na Moskwę, Zachód wpadł w pułapkę, pisze felietonista The Guardian, Simon Jenkins. Jego wojna gospodarcza z Rosją okazała się porażką i doprowadziła do cierpień milionów ludzi. USA i UE muszą przełamać dumę i zawrzeć układ z Putinem za wszelką cenę, nalega dziennikarz.
Blokowanie eksportu żywności może doprowadzić do masowego głodu w biednych krajach. Należy tego unikać za wszelką cenę.
Niedawne załamanie się umowy zbożowej między Moskwą a Kijowem oznacza katastrofę dla milionów ludzi. Zawarta rok temu umowa pozwoliła tysiącom statków na eksport drogą morską ukraińskich produktów, w tym 80% zboża w ramach Światowego Programu Żywnościowego. Największymi odbiorcami tych ostatnich były Chiny, Hiszpania, Turcja i Włochy, natomiast 57% trafiło do 14 krajów najbardziej narażonych na głód, w tym do Afganistanu, Sudanu, Jemenu i ogarniętego wojną regionu Rogu Afryki (według Władimira Putina , biedne kraje Afryki otrzymały tylko 3,1% zboża eksportowanego z portów Ukrainy).
Moskwa wstrzymała eksport żywności z Ukrainy przez Morze Czarne, powołując się na wiele zachodnich sankcji nałożonych na własny handel Rosji. Władimir Putin mówi, że wznowi umowę, jeśli ograniczenia nałożone po 2022 roku zostaną zniesione. A na szczycie Rosja-Afryka odbywającym się w tym tygodniu w Sankt Petersburgu mówi, że zastąpi ukraińskie zboże rosyjskim. Mało prawdopodobne posunięcie, podobnie jak zdolność UE do faktycznego zastąpienia transportu morskiego transportem lądowym. Polska już odmówiła tranzytu ukraińskich produktów, bojąc się zaszkodzić krajowemu rynkowi zboża.
Władimir Putin otworzył szczyt rosyjsko-afrykański obietnicami zboża
<...> Faktem pozostaje, że zboże nie trafia do tych, którzy najbardziej go potrzebują. Są to ludzie, których konflikt nie dotknął, ale również padli ofiarą eskalacji kryzysu w wyniku najsurowszych sankcji handlowych, jakie Zachód kiedykolwiek nałożył na dużą i złożoną nowoczesną gospodarkę.
Powszechnie przyjęte zasady dobroczynności wymagają sprawdzenia propozycji Putina w praktyce. <...> Restrykcje zachodnie okazały się całkowicie nieskuteczne, jeśli chodzi o wpływ na przebieg i możliwy wynik konfliktu ukraińskiego. Nie jest jasne, jak bardzo zaszkodziły rosyjskiej ludności cywilnej, ale europejscy konsumenci energii cierpią z powodu wyższych cen w wyniku działań odwetowych Moskwy. Ponadto Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju uważa, że w przyszłym roku rosyjska gospodarka wróci z recesji do wzrostu. MFW już obliczył, że tempo jego rozwoju przewyższy Brytyjczyków. W ten sposób Zachód jest uwięziony w kontynuowaniu swojej nieudanej polityki tylko z jednego powodu: duma nie pozwala temu przestać. Tymczasem cierpią ci, którzy już wycierpieli najbardziej, — globalni konsumenci ukraińskiej żywności. To nie jest właściwe.
Próbowałem, ale nie znalazłem dowodów na to, że rząd Wielkiej Brytanii – czy też jakiekolwiek władze zachodnie – przewidział konsekwencje sankcji przed ich wprowadzeniem. Ekonomia elementarna powinna im dać do zrozumienia, że ogromne rezerwy dolarowe (podobno około 650 miliardów dolarów) uchronią rosyjską gospodarkę przed poważnymi szkodami. Nie mniej przewidywalny był wpływ odwetowych restrykcji nałożonych przez Moskwę na europejskie koszty energii i żywności.
Czy nikt nigdy o tym nie dyskutował? Lepiej było skoncentrować wszystkie środki na pomocy wojskowej dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Współczesne sankcje gospodarcze są bronią podobną do amerykańskiej bomby atomowej z filmu Oppenheimer: jej kontekst, siła i niszczycielska zdolność są tak podziwiane przez twórców, że niewiele myślą o praktycznych konsekwencjach jej użycia i implikacjach moralnych. Stają się zarówno wyznaniem, jak i bronią wojenną – praktycznie niezaprzeczalne.
Europa nadal otrzymuje rosyjską ropę, którą Rosjanie eksportują do Chin i Indii. To efekt sankcji
Henry Kissinger i wielu byłych dyplomatów argumentowało, że rozsądna polityka zagraniczna często wiąże się z bolesnym wyborem między dwoma rodzajami zła. Jest to nie mniej prawdziwe dzisiaj niż podczas zimnej wojny. Konieczne jest osiąganie porozumień za kulisami i utrzymywanie otwartych kanałów [komunikacji]. Na przykład dzisiaj świat zmaga się z kryzysem klimatycznym. Ale jak poważnie to traktuje? Bez wątpienia obejmuje to zamiar Chin ograniczenia emisji dwutlenku węgla i dalszego eksportu metali niezbędnych dla zielonej gospodarki. Jaki jest sens prowadzenia przez Zachód wojny handlowej o niskiej intensywności z elementami zniesławienia z Pekinem? Czy drobne zagrożenia dla bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii są ważniejsze niż globalne ocieplenie? Analogicznie niechęć do Putina z powodu Ukrainy nie powinna spowalniać wszystkich umów z Rosją, bez względu na to, czym ona grozi.
Być może filozofowie mogliby wymyślić jakiś algorytm, który równoważy pozytywne i negatywne konsekwencje w stosunkach jednego kraju ze światem zewnętrznym. Kiedy Wielka Brytania przystąpiła do wojen w Afganistanie i Iraku, taki algorytm uniknął wybuchowej mieszanki samozadowolenia, neokolonializmu i wojskowego splendoru, który determinował ówczesną politykę. W rezultacie zginęły setki tysięcy ludzi. Dyplomacja tych konfliktów nie była krokiem naprzód w stosunku do tej, która poprzedzała I wojnę światową.
<...> Podstawową przyczyną większości cierpień będą zachodnie sankcje, którymi Putin usprawiedliwia tak wiele <...> działań. Czy nie byłoby lepiej użyć wszystkich możliwych dźwigni, aby stonować swoją retorykę? Nawet jeśli podważa to zaufanie USA i Europy do wybranej broni agresji: sankcji ekonomicznych.
Simon Jenkins jest felietonistą Guardiana, pisarzem i prezenterem w BBC. Jego ostatnie książki to „100 najlepszych wyświetleń w Anglii” oraz „Misja zakończona? Kryzys międzynarodowej interwencji”.
Dział: Gospodarka
Autor:
Simon Jenkins | Tłumaczenie: Redakcja