Strona Główna >> Białoruś >> Gospodarka >> Jak polskie służby traktują imigrantów

2023-08-01 21:38:47

Jak polskie służby traktują imigrantów

Tysiące osób ubiegających się o azyl, którym reżim Łukaszenki na Białorusi zaoferował drogę do Europy, utknęło na granicy UE.

13 sierpnia ubiegłego roku wieśniak z Ostrówki zamieścił na Facebooku dwa zdjęcia przedstawiające grupę mężczyzn, kobiet i dzieci spacerujących po polach kukurydzy z torbami na plecach.

Były to rodziny z Syrii, Afganistanu i irackiego Kurdystanu i były jednymi z pierwszych osób ubiegających się o azyl, które przybyły do ​​Polski z Białorusi. Do wpisu dołączony był krótki tekst: „W dzień przez pszenicę, w nocy przez kukurydzę przemykają, wędrują, byle tylko dostać się na zachód. Wielka polityka i mali uchodźcy zostawiają swój ślad na polach pod Ostrówką”.

Niewielu mogło sobie wyobrazić, że ci ludzie byli wstępem do kryzysu granicznego, który doprowadziłby do śmierci dziesiątek osób.

Prowizoryczne schronienie syryjskiej rodziny z małymi dziećmi w lesie koło Narewki w Polsce.

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka właśnie zaczął organizować ruch azylantów z obietnicą bezpiecznego przejścia do Europy, najwyraźniej w odwecie za sankcje, jakie Bruksela nałożyła na jego reżim. Otwarto nowy szlak migracyjny do UE.

Kryzys humanitarny osiągnął apogeum w listopadzie, kiedy białoruskie siły bezpieczeństwa eskortowały tysiące osób ubiegających się o azyl do polskiej granicy w ramach eskalacji kryzysu. Świadkowie opowiedzieli Guardianowi, jak białoruskie wojska zebrały grupy do 50 osób i przecięły drut kolczasty, aby umożliwić im przejście. Większość osób ubiegających się o azyl została złapana, a następnie bezprawnie i brutalnie wypchnięta z powrotem na Białoruś przez polską straż graniczną.

Ale setkom udało się uciec do lasów. Uwięzione między przemocą polskich władz a fałszywymi obietnicami Białorusinów, rodziny mieszkały w małych namiotach, starając się ogrzać w wilgotnych śpiworach, gdy temperatura w nocy spadała poniżej zera.

Polscy strażnicy graniczni na przejściu granicznym przy granicy z Białorusią z rodziną ukrywającą się w lesie.

W odpowiedzi na białoruskie groźby, polski skrajnie prawicowy rząd czterokrotnie zwiększył obecność straży granicznej i wojska na tym obszarze i utworzył strefę zmilitaryzowaną o głębokości dwóch mil, otoczoną drutem kolczastym.

Był to pokaz siły nie widziany w kraju od zakończenia zimnej wojny. Dziesiątki punktów kontrolnych wyznaczają granice tej tak zwanej czerwonej strefy, która jest niedostępna dla pracowników pomocy humanitarnej i dziennikarzy. Żołnierze zatrzymują i przeszukują każdy samochód, podczas gdy pojazdy policyjne i helikoptery monitorują teren.

Top, rodzina z Duhok, Irak, w Narewce, Polska, po przejściu z Białorusi. Powyżej po lewej Irakijka i jej dziecko są zabierani w bezpieczne miejsce przez pracowników organizacji humanitarnych przed pewnym schwytaniem przez polską straż graniczną.

Każdej nocy w lasach odbywa się wyścig między strażą graniczną a pracownikami organizacji humanitarnych, by dotrzeć do ukrywających się wśród drzew azylantów. Jeśli polska policja przybędzie przed wolontariuszami i lekarzami, prawdopodobnie odeślą migrantów z powrotem na Białoruś, ryzykując pogorszeniem ich stanu zdrowia.

Wiele osób z tych znalezionych w lesie ledwo chodzi po pokonaniu długich dystansów pieszo. Niektórzy nie jedli od kilku dni. Dzieci często mają objawy hipotermii.

Groby osób ubiegających się o azyl w polskiej wsi Bohoniki. Większość ludzi, o których wiadomo, że zginęli od początku starcia granicznego, zostało zabitych przez zimno.

Od początku starcia granicznego między Polską a Białorusią zginęło co najmniej 19 osób. Większość z nich zamarzła na śmierć. Niektórzy zostali pochowani we wsi Bohoniki, niedaleko polskiej Sokółki, w sercu lasu, który pochłonął ich życie. Ludzie powiedzieli Guardianowi, że znaleźli ciała uchodźców rozszarpane przez zwierzęta.

Rodzina osób ubiegających się o azyl powiedziała, że ​​muszą pochować swoją matkę, przykrywając ją liśćmi. „W okolicy lasu, gdzie zwykle obozują migranci, można wyczuć intensywny smród rozkładu” — mówi jeden z mieszkańców.

Niektóre polskie rodziny ukrywają w swoich domach zdesperowanych azylantów. Na strychach chat rozsianych po przygranicznych lasach iraccy Kurdowie i Syryjczycy trzęsą się z zimna i strachu, podczas gdy straż graniczna szuka ich na zewnątrz. W przypadku odnalezienia polskich rodzin, które udzieliły im schronienia, grozi oskarżenie o pomoc w nielegalnej imigracji.

Kamil Syller, prawnik, u góry i jego żona Maria Przyszychowska z córką, u góry po lewej. Zielone światło w ich domu w Hajnówce, tuż przy granicy, po prawej, to znak powitalny dla uchodźców.

Kamil Syller i jego żona Maria Przyszychowska założyli sieć mieszkańców i aktywistów, którzy zapalają zielone światełka w swoich oknach, aby pokazać, że ich dom jest tymczasową bezpieczną przestrzenią dla uchodźców.

Staramy się chronić osoby ubiegające się o azyl, a teraz nasza działalność stała się formą oporu – mówi Kamil. „Ale nie chcemy być bohaterami i to staje się naprawdę frustrujące”.

Zielone światło zwróciło również uwagę polskich władz. Od tygodni dom Marii i Kamila jest pod obserwacją. Strażnicy graniczni patrolują ulice wokół ich domu i czyhają na ludzi wychodzących z lasu, aby ich schwytać i zepchnąć z powrotem na Białoruś.

Młody iracki Kurd ukrywa się na małym strychu. Straż graniczna weszła do domu Syllera, aby zabrać dwóch Syryjczyków. Polska prawniczka złożyła dokumenty w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, starając się powstrzymać ich deportację na Białoruś.

Według danych Grupy Granica, polskiej sieci organizacji praw człowieka, do grudnia około 10 000 osób ubiegających się o azyl dotarło z Białorusi przez Polskę do Niemiec. Wielu innych zostało przeniesionych do obozów dla migrantów w pobliżu granicy z Białorusią.

The Guardian rozmawiał z dziesiątkami osób ubiegających się o azyl w polskim mieście Białymstoku. Wszyscy twierdzili, że przybyli do Mińska, kupując pakiety w biurach podróży, które według uchodźców były blisko powiązane z białoruskimi władzami. Pomimo obietnic ze strony tureckich i białoruskich linii lotniczych , że ograniczą te loty, kryzys wydaje się daleki od zakończenia. Na Białorusi pozostają tysiące osób ubiegających się o azyl.

Wewnątrz składu celnego w Bruzgi na Białorusi, w którym przebywa obecnie około 1000 osób ubiegających się o azyl.

Osoby ubiegające się o azyl myją się na zewnątrz w Bruzgi, gdzie temperatura może spaść do -12°C, Alima Skandar, lat 40, z prawej, z irackiego Kurdystanu, którą w listopadzie rozdzielono z trójką dzieci, gdy próbowały przekroczyć polską granicę.

Gdy pod koniec listopada temperatury gwałtownie spadły, białoruskie władze zaczęły przenosić osoby ubiegające się o azyl do składu celnego we wsi Bruzgi, który został przekształcony w internat dla uchodźców. Na tej przestrzeni o powierzchni 10 000 metrów kwadratowych, patrolowanej przez dziesiątki uzbrojonych żołnierzy, około 1000 osób ubiegających się o azyl śpi w prowizorycznych łóżkach wykonanych z desek i tektury na regałach używanych niegdyś do przechowywania towarów.

Są dziesiątki dzieci i osób starszych, wielu potrzebuje pomocy medycznej. Na zewnątrz ludzie siedzą i podgrzewają jedzenie na piecu opalanym drewnem. Są prysznice, ale nie ma ciepłej wody. Zimowe temperatury w Bruzgi mogą spaść do -12°C.

Strzępy ubrań zwisają z drutu kolczastego na punkcie kontrolnym w Kuźnicy jako pamiątka po tych, którzy próbowali przejść.

Osoby ubiegające się o azyl, które utknęły w Bruzgi, mają nadzieję, że prędzej czy później Europa ich uratuje. Jednak ich nadzieje legły w gruzach, gdy Polska ogłosiła, że ​​rozpoczęła budowę muru o wartości 353 mln euro (293 mln funtów) wzdłuż granicy z Białorusią, mającego na celu uniemożliwienie uchodźcom wjazdu do kraju.

Niewielkie szczątki migrantów, którzy obozowali na granicy od miesięcy – tylko stos szmat i butelek. Z drutu kolczastego zwisają strzępy ubrań, ponure wspomnienie tych, którzy próbowali przedostać się na drugą stronę

Autor:
tekst: Lorenzo Tondo, fotografie: Alessio Mamo | tłumaczenie: Redakcja JPM

Żródło:
https://www.theguardian.com/global-development/2022/feb/08/in-limbo-refugees-left-on-belarusian-polish-border-eu-frontier-photo-essay

Udostępnij
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.
Treść wiadomości jest wymagana.


INNE WIADOMOŚCI


NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE