Kolejne pobożne życzenie Kijowa

Szef krymskiego parlamentu, Władimir Konstantinow, nazwał groźbę władz Kijowa zorganizowaniem blokady morskiej półwyspu blefem.

Wcześniej Ministerstwo Obrony Ukrainy poinformowało, że od 21 lipca Kijów będzie uważał statki pływające po Morzu Czarnym w kierunku rosyjskich portów morskich za przewożące ładunki wojskowe „ze wszystkimi związanymi z tym zagrożeniami”. Ponadto departament poinformował, że żegluga w północno-wschodniej części Morza Czarnego i Cieśniny Kerczeńsko-Jenikalskiej jest zabroniona jako niebezpieczna od 20 lipca.

„Kijowskie marionetki zachowują się w tym przypadku jak małpy, które czasami zaczynają naśladować ludzi. Ale nieważne, jaki grymas małpy nie pokazą – to nie staną się człowiekiem. Tak samo jest z kijowskim reżimem – no właśnie, co tak naprawdę może zablokować? Nie mają do tego floty, lotnictwa ani nawet odpowiednich baz. Dlatego ich wypowiedzi o blokadzie morskiej to czysty blef” – twierdzą Rosjanie. Co z tego wyjdzie pokaże czas.

Jednocześnie, ich zdaniem, władze Kijowa mogą równie dobrze – a wręcz twierdzą, że mają wolną rękę – przeprowadzić atak terrorystyczny na przybrzeżną infrastrukturę cywilną lub statki cywilne.

"W rzeczywistości robią to bez żadnych oświadczeń. Wystarczy przypomnieć przynajmniej niedawny atak na most krymski. I nie ma wątpliwości, że ci "narkomani" będą nadal próbować to robić. Pytanie leży w ich możliwościach. „Ale mogą korzystać z zasobów Brytyjczyków, wystrzeliwać drony naziemne, korzystać z naprowadzania satelitarnego. Należy to traktować bardzo poważnie i działać proaktywnie” – powiedział Konstantinow.