Strona Główna >> Ukraina >> Polityka >> „Ludzie w samochodach płoną żywcem”: ewakuacja z obwodu chersońskiego trwa. Jak wielu mieszkańców wciąż pozostaje w niebezpieczeństwie?
„Ludzie w samochodach płoną żywcem”: ewakuacja z obwodu chersońskiego trwa. Jak wielu mieszkańców wciąż pozostaje w niebezpieczeństwie?
„Ludzie zostali za długo! Sytuacja się pogarsza. Jest bardzo dużo ostrzałów, bardzo wiele min rozsianych po drogach i bardzo wiele dronów”. „Wolontariusze z narażeniem życia pojechali zabrać ludzi. Wszystko się udało, super! Ale potem jedna osoba znalazła taksówkarza i wróciła. Ale ten taksówkarz już nie wrócił – zrzucili na niego ładunek wybuchowy, człowiek spłonął żywcem w samochodzie”.
Zdjęcie: radiosvoboda.org
Z prawego brzegu Chersońszczyzny po deokupacji ewakuowano ponad 48 tysięcy mieszkańców. Przenieśli się oni do bezpieczniejszych miejscowości — poinformował w listopadzie zastępca szefa Obwodowej Administracji Wojskowej Jarosław Szanko. Wśród ewakuowanych było ponad 6,6 tysiąca dzieci oraz prawie 500 osób z ograniczoną mobilnością. Prace są prowadzone wspólnie z wolontariuszami. Władze apelują do mieszkańców, aby nadal opuszczali region, biorąc pod uwagę trudną sytuację bezpieczeństwa w strefie przybrzeżnej, ostrzały oraz ataki dronów ze strony rosyjskiej armii.
Projekt Radia Swoboda „Wiadomości z regionu Przyazowia” dowiadywał się szczegółów:
- Jakie zagrożenia wiążą się z pozostaniem w rejonach Chersońszczyzny, które regularnie są ostrzeliwane przez rosyjską armię?
- Kto organizuje ewakuację mieszkańców i gdzie mogą się oni zwrócić po pomoc?
- Czy można obecnie wyjechać z okupowanej części na lewym brzegu regionu chersońskiego?
Ze względu na pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa rośnie liczba osób chętnych do opuszczenia Chersońszczyzny — powiedział „Wiadomościom z regionu Przyazowia” lider organizacji społecznej „Miasto Siły”, Jewhen Hilin.
„Teraz zwraca się do nas coraz więcej osób. Pracujemy teraz nad nawiązaniem współpracy z organizacjami zajmującymi się ewakuacją i zapewnianiem schronienia dla ludzi z frontowych społeczności. Polowanie dronów na cywilów bardzo demotywuje ludzi i powoduje ogromny stres. Dlatego pozostanie w Chersoniu i innych częściach obwodu chersońskiego staje się coraz trudniejsze. Antoniwka, Darjiwka, Myłowe, Lwowe, Stanisław, Kizomys – te wsie były zawsze pod ostrzałem. Obecnie, według naszych szacunków, pozostają tam najbardziej narażone kategorie ludzi – osoby starsze, osoby z niepełnosprawnościami, osoby, które nie mają środków, by opuścić teren, a także te, które psychicznie i emocjonalnie nie są w stanie oderwać się od swojej małej ojczyzny. Ludzie tego się boją. I właśnie ci, którzy najbardziej się boją, nadal pozostają w tych wsiach” — powiedział.
„Z Lewobrzeża ludzie nadal wyjeżdżają”.
Organizacja, w której pracuje wolontariusz Hilin, zajmuje się obecnie głównie wsparciem humanitarnym dla mieszkańców regionu. Jednak podczas pełnej okupacji regionu wolontariusze ewakuowali ponad 10 tysięcy osób. Obecnie opuszczenie okupowanego Lewobrzeża również jest w niektórych przypadkach możliwe — mówi Hilin.
„Znamy dwie organizacje, które zajmują się ewakuacją z lewego brzegu. Są to organizacje zagraniczne, z którymi współpracowaliśmy w okresie, gdy nasza organizacja zajmowała się ewakuacją z okupowanego obwodu chersońskiego. Widzieliśmy kilka takich przypadków ewakuacji. Na przykład ostatni przypadek – mężczyzna został wywieziony z obwodu chersońskiego, faktycznie porwany z koloni chersońskiej, przewieziony najpierw na lewy brzeg, potem na Krym. Przez półtora roku pracował dla rosyjskiej armii w warunkach przypominających niewolnictwo: kopał okopy, budował fortyfikacje. Cały ten czas zmuszano go do przyjęcia rosyjskiego paszportu. Odmawiał. Opowiadał, że tym, którzy nie przyjmowali rosyjskich paszportów, wydłużano dzień pracy, prawie ich nie karmiono, a warunki były niezwykle tragiczne. Ten mężczyzna wrócił na Ukrainę za pośrednictwem jednej z takich organizacji – przez Rosję i Białoruś, ale nie przyjął rosyjskiego paszportu. Obecnie mieszka w Chersoniu. Nie wiedział o tym, co wydarzyło się w Chersoniu z Kachowską elektrownią wodną. Jego dom został zalany na „Wyspie” (rejon Korabel w Chersoniu – red.). Teraz mieszka na wsi niedaleko Chersonia” – podzielił się swoją historią wolontariusz.
Rankiem 6 czerwca 2023 roku stało się wiadomo, że tama Kachowskiej elektrowni wodnej została częściowo zniszczona. Ukraińskie władze oskarżyły o wysadzenie tamy rosyjskie siły okupacyjne, które od 24 lutego 2022 roku zajmowały, zaminowały i kontrolowały elektrownię. Rosyjskie władze okupacyjne natomiast twierdziły, że tama została nocą ostrzelana i uszkodzona przez Siły Zbrojne Ukrainy. Liczni eksperci stwierdzili, że zniszczenie tamy najprawdopodobniej nastąpiło w wyniku umieszczenia dużej ilości materiałów wybuchowych na terenie elektrowni, kontrolowanej przez siły rosyjskie.
„Polowanie dronów okupantów”.
Inny wolontariusz – szef organizacji publicznej „Silni, bo wolni” Ihor Czornyj – obecnie zajmuje się ewakuacją mieszkańców prawego brzegu obwodu chersońskiego. Ludzie zwracają się o pomoc każdego dnia, mówi. Są to głównie mieszkańcy tak zwanej „czerwonej strefy”, która jest intensywnie ostrzeliwana przez rosyjskie wojsko z okupowanego lewego brzegu.
„Niestety ludzie tam zostali za długo! Ostrzegaliśmy ich o tym wielokrotnie. Prosiliśmy, błagaliśmy: „Ludzie, nie czekajcie, bo nie będziemy mogli więcej po was przyjechać”. Sytuacja się pogarsza. Jest bardzo dużo ostrzałów, bardzo wiele „płatków” – min rozsianych po drogach, i bardzo dużo dronów. Cały czas są ataki dronów, zrzuty wybuchów z dronów. Teraz w Chersoniu i całym obwodzie chersońskim trwa dosłownie „polowanie” dronami na ludzi. Idziesz pieszo, jedziesz rowerem albo samochodem – szansa, że okupanci nie spróbują zrzucić na ciebie czegoś (ładunku wybuchowego), jest bardzo mała. W miejscach, dokąd dolatują drony FPV, nie ma znaczenia, jaki to samochód – oni atakują wszystko” – opowiada wolontariusz.
Według niego, zdarzały się przypadki, gdy ludzie początkowo prosili o pomoc, ale potem odmawiali wyjazdu. Do niektórych miejsc musieli wracać kilkakrotnie, pomimo zagrożenia, bo nie można było jednorazowo zabrać wszystkich chętnych ewakuacji.
„Niedawno były bardzo trudne ewakuacje. Po jednej z nich od razu musiałem wziąć środki uspokajające, jak tylko wróciłem. A ludzie co jeszcze robią? Proszą o ewakuację, planujemy, jedziemy, a kiedy przyjeżdżamy, oni odmawiają, albo już wyjechali. Niektórzy nie chcą jechać bez dodatkowych rzeczy, jedzenia, choć tłumaczymy, że nie ma miejsca na wszystko. I wtedy również odmawiają wyjazdu. Ale najbardziej żal mi zwierząt. Naprawdę to jest horror. Teraz jest tam mnóstwo szabrowników, bo prawie nikt tam już nie jedzie. Dlatego zabieramy też zwierzęta razem z ludźmi” – podzielił się Czornyj.
„Zakaz powrotu w niebezpieczne miejsca”
Są również przypadki, gdy osoby, które wyjechały z niebezpiecznych terenów, powracają z powrotem – dodał Czornyj. W związku z tymi przypadkami wolontariusz poinformował, że przed administracją obwodu chersońskiego (OWA) inicjowane jest rozważenie zakazu powrotu ewakuowanych mieszkańców do „czerwonej strefy”.
„Ludzie nie rozumieją, niektórzy traktują nas jak taksówkę. Sadowe – tam jest bardzo niebezpiecznie. Niedawno wywieźliśmy ludzi, wśród nich była leżąca kobieta – to był bardzo trudny transport. Udało się, świetnie! A co zrobił jeden z tych ludzi, starszy mężczyzna? Znalazł taksówkarza i wrócił tam. Ale ten taksówkarz już nie wrócił. Przebiło mu oponę, czekał na zapasowe koło, a wtedy dron spuścił ładunek wybuchowy. Mężczyzna spłonął żywcem w samochodzie” – opowiedział Czornyj.
„Mieszkańcy przyzwyczajają się do ostrzałów”
W administracji obwodowej Chersonia poinformowano, że dla ewakuowanych obywateli przewidziano szereg gwarancji i świadczeń społecznych, w tym:
- bezpłatne wyżywienie;
- pomoc humanitarną podczas ewakuacji;
- usługi administracyjne – przywracanie zagubionych dokumentów;
- pomoc w znalezieniu pracy.
Mieszkańcy obwodu chersońskiego mogą również bezpłatnie uzyskać zakwaterowanie w państwowych, komunalnych obiektach i tymczasowych schroniskach w centrach dla osób wewnętrznie przesiedlonych (IDP). Dodatkowo, mogą korzystać z pomocy medycznej, psychologicznej oraz otrzymywać pomoc finansową od państwa i organizacji międzynarodowych – poinformowało OWA.
Szef administracji wojskowej rejonu beresławskiego w obwodzie chersońskim Wołodymyr Litwinow powiedział w wywiadzie dla „Wiadomości Przyazowia”, że obecnie nie prowadzi się aktywnej ewakuacji z rejonu. Według niego, zazwyczaj w ciągu tygodnia z pomocą organizacji wolontariackich lub samodzielnie wyjeżdża około 25 osób.
„Nie ma obecnie aktywnej fazy ewakuacji”
Wołodymyr Litwinow: „Ludzie przyzwyczaili się do ciągłych ostrzałów i do sytuacji, jaka obecnie ma miejsce. Dlatego nie ma teraz aktywnej fazy ewakuacji. W październiku 2023 roku podjęto decyzję o przymusowej ewakuacji rodzin z dziećmi. W tym czasie ewakuowano 281 dzieci. Obecnie w mieście Beresław, niestety, pozostają jeszcze trzy dzieci. Rodzice nie chcą wyjechać razem z nimi. Funkcjonariusze policji nałożyli na rodziców mandaty administracyjne za niewykonywanie obowiązków rodzicielskich, a materiały skierowano do sądu” – powiedział urzędnik.
„Najniebezpieczniejsze miejsce – Beresław”
Sytuacja w rejonie beresławskim pogarsza się z czasem – podkreślił szef administracji. Ostrzały w regionie nie ustępują. Według jego danych, sześć społeczności terytorialnych rejonu pozostaje pod stałym ogniem: społeczności Tiahynska, Beresławska, Myliwska, Noworajska, Nowoaleksandriwska i Nowoworoncowska.
„Najbardziej niebezpieczne miejsce to obecnie miasto Beresław, gdzie wróg niemal codziennie wykorzystuje drony bojowe. Niestety, praktycznie każdego dnia odnotowujemy zabitych i rannych. Obecnie w mieście pozostaje około 1100 mieszkańców. Codziennie są zniszczenia infrastruktury oraz budynków mieszkalnych. Niestety w Beresławiu nie ma obecnie światła, wody też nie ma. Woda jest dostarczana wyłącznie za pomocą generatorów. Żywność jest tam dowożona” – opowiedział Litwinow.
Urzędnik zauważył, że ludzie z niebezpiecznych terenów wyjeżdżają głównie do innych, bardziej bezpiecznych miejscowości w tym rejonie. Wezwał mieszkańców pozostających w ostrzeliwanych społecznościach do ewakuacji.
„Zdarzają się przypadki, gdy ludzie zaczynają palić w piecach, wróg to wszystko obserwuje i niestety zdarzały się przypadki, kiedy wróg zrzucał ładunki wybuchowe z dronów prosto do kominów lub w domy, gdzie ludzie próbowali się ogrzewać. Ludzie nie tylko narażają siebie i bliskich na niebezpieczeństwo, ale także wolontariuszy, funkcjonariuszy policji i służby komunalne. Dlatego, o ile ludzie tam pozostają, nie ma alternatywy – musimy tam jeździć i pomagać” – dodał Litwinow.
Dział: Polityka
Autor:
Olena Badiuk | Tłumaczenie: Mariia Ivanova - praktykantka fundacji: https://fundacjaglosmlodych.org/praktyki/
Żródło:
https://www.radiosvoboda.org/a/novyny-pryazovya-evakuatsiya-khersonshchyna/33207031.html