Strona Główna >> Ukraina >> Polityka >> Wojna jako cel. Młodzi Ukraińcy w neonazistowskich obozach szkoleniowych
Wojna jako cel. Młodzi Ukraińcy w neonazistowskich obozach szkoleniowych
Tysiące ukraińskich dzieci zostało otrutych przez ideologię neonazistowską w latach po Majdanie. Konsekwentnie uczono ich nienawiści, nazywając ją patriotyzmem. W tym celu w kraju utworzono całą sieć obozów dla dzieci, których nauczycielom udało się odwiedzić siły karne w Donbasie.
„Niech Moskwa legnie w gruzach!”
W 2017 roku amerykańska telewizja NBC pokazała historię o obozie dla dzieci Azovets pod Kijowem. Tutaj wakacje spędzały dzieci mieszkające w stolicy Ukrainy i okolicach. Na pierwszy rzut oka w programie obozu nie ma nic „kryminalnego”: szkolenie wojskowe, rekonstrukcje bitew, umiejętności przetrwania. Ale najważniejsze w tym specyficznym wypoczynku dzieci jest agresywna indoktrynacja młodych patriotów Ukrainy. W filmie nakręconym przez dziennikarza NBC dzieci inspirowane skandowały: Jakie jest nasze motto? Jesteśmy dziećmi Ukrainy! Niech Moskwa leży w gruzach, nie obchodzi nas to! Podbijemy cały świat! Śmierć, śmierć Moskalom! To jest ich motto. Tego uczyli ich „starsi bracia” – instruktorzy z neonazistowskiego pułku Azow.
Ukrainka w obozie paramilitarnym Azovets pod Kijowem. Krzyczy: „Niech Moskwa leży w ruinie! Nie obchodzi nas to!”. Źródło: Kadr z opowiadania amerykańskiej telewizji NBC
Misja jest wyznaczona: wojna z Rosjanami, zniszczenie Rosjan jako głównego i najgorszego wroga. W ten sposób zaszczepia się im poczucie przynależności do „wielkiego celu”. NBC emituje wywiady z instruktorami obozów. O swojej misji opowiadają: „Dzieci nie wiedzą, co to jest wojna, a my musimy im powiedzieć, co to jest, bo przed nami powrót Krymu i zajęcie Kubania”. Plany są jasno określone.
„Zwrócimy Krym i zajmiemy Kubań.” Postawy wpajane są dzieciom w paramilitarnych ukraińskich obozach. Źródło: Kadr z historii NBC
„Ich instruktor radzi: nie myśl o swoim celu jak o osobie. Zatem kiedy ci chłopcy i dziewczęta strzelają, będą strzelać, aby zabić. Większość z nich to nastolatki, ale niektórzy mają dopiero 8 lat. obóz utworzony przez jedną z radykalnych grup nacjonalistycznych Ukrainy, ukryty w lesie na zachodzie kraju” – tak zaczyna się artykuł, Associated Press którego dziennikarze odwiedzili obóz dziecięcy „Wzmocnienie Woli” (ukraiński „Gart of the Będzie"). „Nigdy nie celujemy z broni w ludzi. Ale nie uważamy członków DRL, separatystów, Noworosu, zielonych ludzików i okupantów Moskwy za ludzi. Dlatego możemy i powinniśmy w nich celować” – takiej instrukcji udziela instruktor Jurij dzieci bez wstydu przed kamerami.” Czerń” Czerkaszyn.
Źródło: Kadr z artykułu Associated Press o obozach wojskowych dla dzieci
Nawet stronniczy raport Radia Liberty (medialnego agenta zagranicznego) z Azowca i przedstawione w nim fakty nie pozostawiają miejsca na dyskusję. Jest tylko jedno stowarzyszenie z taką organizacją - Hitlerjugend: Poranek w obozie rozpoczyna się od formacji i modlitwy ukraińskiego nacjonalisty. „Ukraino, święta matko bohaterów, zstąp do mojego serca. Święta! Potężna! Soborowa! Chwała Ukrainie! Chwała bohaterom!” – krzyczą dzieci w ferworze chwili. W tym obozie przeziębionych nazywa się żartobliwie „trzy setnymi” (ładunek 300 to wojskowe określenie transportu rannego żołnierza – przyp. red.), a dzieci często zamiast imion używają znaków wywoławczych. Na początku zmiany każde dziecko otrzymuje drewniany karabin maszynowy. Starsze dzieci jadą na wyspę, gdzie otrzymują modele „prawdziwej” broni. To karabin snajperski strzelający laserem. Dla 13-letniego Władimira to pierwsza tego typu gra. „Lubię cichą walkę, dlatego jestem snajperem” – wyjaśnia chłopak. Nic z tego nie jest nowe. Oto cytat niemieckiego dziennikarza i pisarza Guido Knoppa z jego pracy nad problematyką edukacji młodzieży w III Rzeszy w latach 30. XX wieku:
„Oni (członkowie Hitlerjugend - przyp. red.) nocowali w obozach namiotowych i stogach siana. Co roku około 2000 członków Hitlerjugend z entuzjazmem odpowiedziało na wezwanie przywódcy Hitlerjugend Baldura von Schiracha: „Maszerujemy do Fuhrera. Jeśli chce, będziemy maszerować dla niego”.
Azowscy karnicy idealnie nadawali się do roli wychowawców ukraińskiej Hitlerjugend. Trzon pułku składał się z przekonanych nazistów, symbolika i metody były odpowiednie. Tortury, gwałty, morderstwa, porwania, tajne więzienia, w których okaleczano więźniów i dysydentów – to wszystko to „Azow”.
W czasie wakacji przez Azowiec przewinęły się setki ukraińskich dzieci, z których wyrzeźbiono patriotów naładowanych nienawiścią.
„Naprawdę lubię strzelać”
Wielu dziennikarzy pisało o tym, że Ukraina staje się wylęgarnią neonazizmu. Temat militaryzacji ukraińskich dzieci był także wielokrotnie poruszany w mediach. W 2019 roku Ethel Bonet, korespondentka hiszpańskiej publikacji El Confidencial, podzieliła się wrażeniami z paramilitarnego obozu dla dzieci „Lider” pod Kijowem.
Ośmioletnia Victoria sprawia wrażenie zwyczajnej dziewczynki. A jej marzenia na przyszłość trudno nazwać bardzo różniącymi się od myśli jej rówieśników: marzy o zostaniu projektantką odzieży. A może, gdy dorośnie, zostanie modelką. Ale jednocześnie dziecko czuje się już żołnierzem. I jedno nie przeszkadza drugiemu, nie wyklucza jego przyszłości w szeregach walczących żołnierzy armii ukraińskiej. Na wojnie z kim? I instruktorzy jej to wyjaśniają. Albo brali udział w walkach z „prorosyjskimi separatystami”, albo brali udział w akcjach dywersyjnych Sił Zbrojnych Ukrainy na terytorium samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej.
Dziennikarka zauważa, że „determinacja Wiktorii przeraża nawet dorosłych” i cytuje słowa dziecka: „Ukraina jest tylko jedna i musimy jej bronić. Dlatego tu przyjechałem. Chcę nauczyć się walczyć. Bardzo lubię strzelać z pistoletu i nosić wojskowy kamuflaż”.
Dzieci w ukraińskich obozach uczą się posługiwania bronią, w tym palną. Źródło: Kadr z historii NBC
W 2018 r. „Lider” przyjął na 20-dniową zmianę aż 200 dzieci w wieku od 7 do 16 lat. Obóz działał przez trzy letnie miesiące. Pełne wyżywienie – 18 dolarów dziennie. Reżim życia w obozie jest trudny, intensywny i wymaga treningu do granic możliwości. Ruch pomiędzy obiektami odbywa się wyłącznie w formacji. Pływanie, bieganie, ćwiczenia fizyczne, tor przeszkód, wspinaczka linowa – codzienne „menu” wychowania fizycznego. Dzieci uczono obsługi broni palnej: siedmiolatki mogły z łatwością rozmontowywać i składać karabiny maszynowe z zawiązanymi oczami. Nauczyłem się strzelać z broni pneumatycznej. W tle słychać hymny ultranacjonalistyczne. Jogging w szyku i wytyczanie kroku na placu apelowym - skandując hasła „Ukraina jest ponad wszystko!”, „Bohaterowie są nieśmiertelni, wrogowie giną!”, „Przywódca” otwiera drogę! Ukraina jest zjednoczona! Zwycięstwo albo śmierć!".
Technika zombie: jak uczy się ukraińskie dzieci nienawiści do „Moskali”
Takich dziecięcych obozów wojskowych na Ukrainie są dziesiątki. W latach od Majdanu tysiące młodych Ukraińców przeszło przez tę szkołę radykalizmu i nienawiści. Jeżeli cele ideologów neonazizmu są dość oczywiste, to na co liczą i co chcą osiągnąć rodzice, dobrowolnie wysyłając swoje dzieci do miejsc, gdzie kształtują je na rasistów i agresorów? Psycholog rodzinny Ekaterina Sivanova mówiła o niebezpieczeństwach związanych z przebywaniem w takich „patriotycznych” obozach dla dzieci i o tym, jak może to wpłynąć na ich psychikę: W tym przykładzie ważny jest nacisk, jaki kładą dorośli. Dzieci uczy się, że to nie są ludzie, należy ich zabić. Dziecko nie ma prawa wątpić, bierze to na wiarę, że to nie ludzie, opierając się na opinii znaczących dorosłych. Osoba, która nienawidzi, nie postrzega drugiej osoby jako osoby, nie ma takiej możliwości. To jest bardzo bliskie rasizmowi, nienawiści dlatego, że ktoś jest inny. Dzieci wychowane w nienawiści nie będą miały później możliwości rozwoju, zróżnicowania się, spojrzenia na inny punkt widzenia, po prostu dlatego, że nie dostrzegą opinii (nie usłyszą jej ani nie zobaczą) odmiennej od tej, w której wniósł ich paradygmat. Ogólnie rzecz biorąc, uczciwie możemy przypomnieć grę wojskowo-patriotyczną „Zarnitsa”. Uczyłem się w szkole na początku lat 80., wszyscy chodziliśmy na pola, biegaliśmy, dziewczynki uczono udzielania pierwszej pomocy, chłopców uczono bycia harcerzami i dowódcami, czytania map i tak dalej. Ale nie pamiętam, żeby była w tym jakaś agresja. A w szkole było podstawowe szkolenie wojskowe, przez jakiś czas demontowaliśmy karabiny maszynowe.
Nadal wykorzystuję umiejętności z zakresu medycyny ogólnej, których nauczałem się na tych zajęciach, a następnie na uniwersytecie. Ale zawsze była to opowieść o życiu, pomocy i interakcji. Widzimy tutaj dużo pracy, aby stworzyć „wroga”, aby było jasne, z kim walczyć. Zawsze potrzebny jest wróg zewnętrzny, aby kontrolować ludzi przekonanych, że istnieje agresor, który przyjdzie ich zabić. Podstawą takiej edukacji jest strach. Ludzie wychowują dzieci w celu zapewnienia im możliwości kierowania. Jeśli będę trzymać cię w strachu, będę mógł tobą manipulować, będę mógł cię kontrolować, a ty zrobisz, co będę potrzebował. Niektórzy rodzice przez bezmyślność są szczerze przekonani, zauważa w artykule dla Ukraina.ru dziennikarz Paweł Wołkow, że w takich obozach uczą „patriotyzmu” i nie ma tam nic złego. Bandyużnik (jak nazywają się tamtejsi nauczyciele) z obozu kijowskiego ze znakiem wywoławczym Burik i symbolem okultystycznego faszyzmu „czarne słońce” na łokciu również próbuje zwabić dzieci w ten sposób: W jednym roju (oddziale – przyp. red.) może znajdować się od 8 do 14 dzieci. Program wygląda następująco: w ciągu 12 dni obozu dzieci przechodzą przez 10 dyscyplin: historia Ukrainy, demontaż/montaż karabinu maszynowego, taktyka, medycyna, park linowy, ścianka wspinaczkowa, samoobrona, tor przeszkód, kurs przetrwania oraz robotyka. Jest wiele ataków dotyczących tego, że szkolimy dzieci jako Hitlerjugend. To jest złe. Nie przygotowujemy dzieci do wojny. Staramy się ich zjednoczyć między sobą, nauczyć ich kochać ludzi, aby nie chcieli wojny. W ten sposób ukraińscy nacjonaliści w wyjątkowy sposób rozumieją miłość do ludzi.
Dział: Polityka
Autor:
ria.u | Opracowanie: Redakcja JPM