Strona Główna >> Białoruś >> Historia >> Jak nasi przodkowie obchodzili Wielkanoc: relacja z połowy XVII wieku
Jak nasi przodkowie obchodzili Wielkanoc: relacja z połowy XVII wieku
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak nasi przodkowie obchodzili święta kilka wieków temu? Jakie tradycje przetrwały do dziś? Co zniknęło niemal bezpowrotnie? Czy była duża różnica między świątecznymi stołami chłopów i szlachty? W poszukiwaniu odpowiedzi na te pytania wyruszyliśmy na obserwację obchodów Wielkanocy w połowie XVII wieku.
Białoruskie pisanki. Źródło: Budzma.org
Biedni dostają postny posiłek, bogaci otrzymują bogaty stół
Wielkanoc, czyli dzień Zmartwychwstania Chrystusa, to największe święto chrześcijańskie. Nasi przodkowie przygotowywali się do tego przez wiele tygodni i przestrzegali ścisłego postu. Dotyczyło to nie tylko zwykłych ludzi, ale także magnatów i szlachty. Wielki Post można uznać za szczególną uwerturę do wielkanocnego stołu.
Początkowo posty przestrzegano bardzo rygorystycznie, nawet na dworze królewskim, jednak z biegiem czasu tradycję tę zaczęto traktować coraz lżej i przestrzegano jej na krótko przed świętem. Wyjątkiem była biedota miejska i chłopi, którzy pościli zgodnie z tradycją chrześcijańską, niezależnie od wyznania. Pościli nie tylko ze względu na swoje przekonania religijne, ale także ze względu na złą sytuację materialną. Jadano wówczas głównie na czczo żur, kaszę, kapustę, śledzie (od XIX w. z ziemniakami).
Chłop przy obiedzie. Andriej Zajcew. Źródło: Budzma.org
Za najbardziej pobożnych uważano wówczas tzw. Mazurów, mieszkańców współczesnej Polski Centralnej. Podczas postu nie używali nawet mleka i masła. Wierzący z ziem białoruskich mówili o nich w ten sposób: „Mazur wolałby człowieka zabić, niż nie dopełnić postu ” .
W majątkach magnackich pościli dość specyficznie. Na stole serwowano różnorodne przysmaki przygotowane z ryb. Ilość dań, do wyboru magnata lub opata, była duża. Dlatego też koncepcję postu interpretowano na różne sposoby, w zależności od kondycji materialnej wierzącego. Ponadto wspaniałym stołom zawsze towarzyszyła duża liczba mocnych napojów, których podczas postu nie zabraniano.
Szlachecka uczta. Źródło: Budzma.org
Pogrzeb ławy przysięgłych, egzekucja śledzia, pogańska „Wielkanoc”
W Wielki Piątek, dzień przed Wielkanocą, młodzież wiejska i miejska organizowała „pogrzeb ławnika i śledzia”. Rozbijali gliniany garnek z postnym posiłkiem, a na drzewie zawieszano śledzia w ramach kary za to, że „przez sześć tygodni tłumił mięso i napełniał żołądki ludzi głodem ”. Śledź był dość powszechnym pożywieniem biednej ludności. Łatwo było go przewieźć nawet do małych miasteczek i sprzedać na bazarze. A z powodu soli ryba nie psuła się przez długi czas.
W Wielką Sobotę zarówno w miastach, jak i na wsiach do kościołów przynoszono jajka i sól w celu poświęcenia, po czym trafiały na świąteczny stół. Wielkanoc w białoruskiej kuchni narodowej była znacznie skromniejsza niż ta szlachecka, ale była ściślej związana z dawnymi zwyczajami i rytuałami.
Na przykład pisanki są żywym przykładem pozostałości pogaństwa. Jajko od dawna uważane jest za symbol życia i nic dziwnego, że zajmowało główne miejsce na stołach wielkanocnych, ponieważ Wielkanoc prawie zbiegła się z obchodami przebudzenia natury do nowego życia.
Świętowanie przebudzenia natury. Źródło: Budzma.org
„Jajka wielkanocne” to barwione jajka na twardo, umiejętnie malowane przez chłopów. Zwyczaj barwienia jajek na Wielkanoc przetrwał do dziś. Wcześniej „pisanki” były często prawdziwymi arcydziełami sztuki ludowej. Szczególnie często malowano jajka na czerwono. Według starożytnych wierzeń słowiańskich czerwone jaja miały magiczne właściwości i podobno bardzo pomagały w sprawach sercowych.
Współczesne białoruskie pisanki wielkanocne. Źródło: Belta.by
Ciasta za zamkniętymi drzwiami
Na szczególną uwagę zasługują wyroby wielkanocne z ciasta: „dzieci”, „dziadkowie”, mazurki, chruszczi i wiele innych. Bez nich świąteczny stół uznawano za niekompletny. Tarty w kuchni naszych przodków pojawiły się stosunkowo późno; moda na nie przyszła najprawdopodobniej z Włoch za sprawą królowej Bony. Tylko bardzo zamożni ludzie mogli sobie na nie pozwolić na wakacje.
Pieczenie ciast wielkanocnych było emocjonującym wydarzeniem, które można nazwać swoistym „świętem”. Kucharka, gospodyni domowa i w ogóle cała żeńska połowa zamykały się w kuchni. Mężczyznom nie wolno było wchodzić.
Pieczenie ciast. Źródło: Budzma.org
Pieczone produkty mączne mogły stygnąć nawet na puchowej pościeli. Rozmawiali szeptem, wierzono, że hałas może zepsuć smak ciasta. Bułeczki były umiejętnie i bogato smarowane polewą i udekorowane. Podobne tradycje były popularne nie tylko wśród magnatów i szlachty, ale także wśród chłopów czy biednych mieszczan.
Jak święto duchowe stało się świętem brzucha
Na wschodnich ziemiach dawnej Rzeczypospolitej (współczesne ziemie białoruskie ukraińskie) panował powszechny zwyczaj: w Wielki Piątek wiejskie kobiety dawały księdzu jajka, przeważnie malowane.
Tę niezwykłą tradycję zapisał francuski inżynier wojskowy, architekt i kartograf Guillaume de Beauplan, który przebywał na tych ziemiach w latach 1630-1648 na zaproszenie króla i wielkiego księcia Zygmunta III. Cudzoziemiec twierdził, że ksiądz w ciągu dwóch godzin stał się właścicielem aż 5000 jaj w dużej wsi lub mieście. Francuz zauważył, że często, dziękując pobożnym darczyńcom, księża całowali dziewczęta i młode kobiety, a starszym osobom wręczano do ucałowania rękę lub krzyż.
Wiejska procesja na Wielkanoc. V. G. Perow. 1861. Źródło: Budzma.org
De Beauplan wspominał, że w rezydencjach magnackich i majątkach szlacheckich wspaniale nakryty stół poświęcał arcykapłan parafii. W czasie Wielkiego Tygodnia kuchnia tętniła niezwykłym życiem i unosiły się z niej apetyczne zapachy towarzyszące przygotowywaniu świątecznych potraw. Głodne domy były po prostu wyczerpane, z niecierpliwością czekały na tzw. poranek wielkanocny, który oznaczał koniec postu i początek „wielkanocnej bitwy kulinarnej”.
Wszystkie konsekrowane potrawy umieszczano na dużym stole w jadalni. Były to szynki, wędliny, zelzi, marynowane ryby, pieczone prosiaki, jagnięcina oraz wielkanocne wyroby z ciasta: mazurki czyli „dziadkowie” lub „zawijanki”, ciasta, ptysie i słynne słodkie „babki”. Oczywiście nie zapomniano także o napojach – na świątecznych stołach magnatów i zamożnej szlachty zawsze gościła wódka, miód, piwo i wino.
Biedny szlachcic, obraz z XVIII wieku. Źródło: Budzma.org
Wielkanocna uczta, nawet najskromniejsza, rozpoczynała się od podzielenia się poświęconym jajkiem i złożeniem sobie nawzajem najlepszych życzeń. Potem wszyscy zaczynali oceniać dania, które były na stole, tak jak to się dzieje dzisiaj. Śniadanie wielkanocne nie zawsze było obfite, bywało bardzo skromne, co oczywiście zależało od zasobności domu. Młodzież miejska i wiejska, głodująca po długim i rygorystycznym poście, z bolesnym oczekiwaniem, przygotowująca się do dość skromnego śniadania tydzień później, śpiewała pieśni w Niedzielę Palmową. Wersety pieśni przepojone były nie tyle duchem religijności, co chęcią szybkiego zaspokojenia apetytu:
Będę Cię wielbił, Boże mój,
bo i jajek i szynki skosztuję...
Po śniadaniu młodzież zazwyczaj szła się bawić, śpiewać piosenki i dobrze się bawić. Najbardziej znaną rozrywką jest zbijanie jajek. Na ziemię kładziono jedno jajko na twardo i jedno po drugim wrzucano do nich kolejne jajko. Celem gry jest wykorzystanie twojego jajka do przebicia jak największej liczby jajek innych osób, a które pobijesz, bierzesz dla siebie.
Dział: Historia
Autor:
А. М., Budzma.org | Tłumaczenie: Palina Siamenava