Strona Główna >> Białoruś >> Historia >> Zespół Zamkowy w Mirze
Zespół Zamkowy w Mirze
Zamek mirski zasłużenie uważany jest za najważniejszą atrakcję na Białorusi. Zdjęcia tego budynku znajdują się we wszystkich przewodnikach turystycznych i na różnego rodzaju pamiątkach. Jest to doskonały przykład architektury średniowiecznej.
Zamek w Mirze. Źródło: probelarus.by
Historia budowy
Osada Mir po raz pierwszy pojawiła się w kronikach w 1434 roku jako prywatna posiadłość marszałka Senki Gedigholdowicha. Po zmianie kilku właścicieli, pod przewodnictwem Jury Ilinicza rozpoczęła się budowa zamku. Obrał sobie dwa cele: stworzyć umocnienie, pozwalające odpierać najazdy Tatarów, zdobyć tytuł hrabiowski, do którego koniecznym warunkiem było posiadanie kamiennej warowni.
W pierwszym etapie budowy wzniesiono pięć wież, zaprojektowanych jako niezależne punkty obronne. Każda wieża miała około 25 metrów wysokości, pięć pięter z okienkami strzelniczymi i złożony system wewnętrznych przejść.
Ilinicze nie zdołali ukończyć budowy, a Jury zapisał zamek Mikołajowi Radziwiłłowi "Sirotce". Pod rządami nowego właściciela budowa zamku nie tylko nie zatrzymała się, ale wręcz nabrała większego rozmachu. Zostały dostawione dwa trzykondygnacyjne budynki. Na parterze były pomieszczenia gospodarcze, na drugim piętrze mieszkali służący oraz znajdowała się administracja księcia, a trzecią kondygnację zajmowali sami właściciele. Układ pięter był starannie przemyślany. W piwnicach była kamienna posadzka, a na pierwszym i drugim piętrze znajdowały się płytki ceramiczne. Ściany były starannie tynkowane, a także ozdobione kafelkami. Wieże oraz mury, które nie przylegały do nowych budynków, pozostawiono bez zmian. Obok zamku, na początku XVII wieku, założono włoski ogród.
Zamek mirski zachwycał swoim przepychem i potęgą, ale nawet grube mury oraz głębokie fosy nie były w stanie go obronić przed atakami. Podczas wojny rosyjsko-polskiej rezydencja Radziwiłłów bardzo ucierpiała. Budynek został odbudowany za czasów księcia Michała Kazimierza Radziwiłła, zwanego "Rybą", na początku XVIII wieku. Cała trzecia kondygnacja została przekształcona, zamiast jednakowych prostokątnych pomieszczeń pojawiły się pomieszczenia o różnych rozmiarach, a schody i galerie zostały zrekonstruowane. W salach parady, portretowej i tanecznej położono dębowy parkiet, wykonano złocone malowidła i rzeźbione sufity, wstawiono tu najnowsze, najbardziej luksusowe meble. Sale ozdabiały obrazy, rzeźby, wyroby z porcelany i fajansu.
Od końca XVIII wieku zamek zaczął powoli niszczeć, wszędzie widoczne były ślady zaniedbania. W XIX wieku przechodził z rąk do rąk, co jeszcze bardziej przyspieszyło jego popadanie w ruinę.
Nowy etap w historii Miru rozpoczął się w 1891 roku, gdy jego właścicielem został ataman Wojska Dońskiego, książę Mikołaj Iwanowicz Światopełk-Mirski. Zaczyna uporządkowywać zarówno zamek, jak i miasteczko. Po drugiej stronie dworu został wzniesiony dwukondygnacyjny pałac, zbudowano gorzelnię, a w ogrodzie angielskim z końca XIX wieku utworzono staw z wyspami.
Syn Mikołaja, Michał, rozpoczyna odbudowę samego zamku. Prace rozpoczęły się w 1922 roku i trwały 16 lat. W tym czasie udało się naprawić część wschodniego skrzydła pałacu oraz dwie wieże.
Książę Michał zmarł w 1938 roku i został pochowany tutaj - w Mirze, w mauzoleum wybudowanym na początku XX wieku. Książę nie doczekał czasów, gdy armia czerwona zajęła te ziemie. Zamek miał nowych właścicieli, którzy urządzili tu spółdzielnię produkcyjną.
W czasie II wojny światowej posiadłość została przekształcona w getto, gdzie Niemcy przetrzymywali Żydów, którzy zostali rozstrzelani 13 sierpnia 1942 roku niedaleko Miru.
Po zakończeniu wojny zamek był schronieniem dla rodzin pozostawionych bez dachu nad głową, ostatnia z nich została eksmitowana dopiero w 1962 roku.
W 1987 roku zamek mirski stał się oddziałem Państwowego Muzeum Sztuki Białoruskiej SRR (od 1993 roku - Narodowe Muzeum Sztuki Republiki Białorusi). Rok później otrzymał status zabytku o znaczeniu narodowym. W 2000 roku zamek został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Od 2006 do 2010 roku trwała renowacja zamku, a uroczyste otwarcie miało miejsce 16 grudnia 2010 roku. Natomiast 1 kwietnia 2011 roku otrzymał on status samodzielnego muzeum.
Sala portretowa. Źródło: probelarus.by
Legendy o zamku w Mirze
Zabytki architektury, takie jak zamek w Mirze, zawsze są otaczane przez wiele legend, podań i strasznych historii, którymi miejscowi chętnie dzielą się z turystami.
Jedną z najstraszniejszych legend o zamku mirskim jest historia o sadzie jabłoniowym. Uważa się, że kiedyś na miejscu obecnego mirskiego jeziora rósł piękny sad jabłoniowy. Jednak książę Mikołaj Światopełk-Mirski polecił go wykarczować, a w jego miejscu wykopać jezioro. Działo się to wiosną, gdy cały sad kwitł. Miejscowi odmówili wycięcia jabłoni, bo uważali, iż wycinanie kwitnącego drzewa to straszny grzech. Według nich to tak, jakby zakończyć czyjeś życie w młodym wieku, co oznaczałoby, że zostaną przez to przeklęci. Mimo tego książę, zbyt zaangażowany w swoją ideę, nie chciał się wycofać. Chcąc dać przykład, kilka drzew ściął sam, a resztę dokończyli wynajęci przez niego ludzie. Kwitnący sad został zniszczony.
Pracownicy księcia zaczęli kopać jezioro, ale okazało się to nie takie proste. Jakby zły los ich ścigał: każdego dnia dochodziło tu do nieszczęśliwych wypadków, ginęła duża liczba ludzi. Wśród ofiar był młody miejscowy chłopak, którego matkę uważano za wiedźmę. Ona przeklęła to miejsce słowami: „Niech w tym jeziorze utonie tyle ludzi, ile zostało wyciętych kwitnących drzew”.
Przepowiednia zaczęła się spełniać. Pierwszą, która utonęła tutaj, była księżniczka Soneczka, mając zaledwie 12 lat. Sam książę Mikołaj zmarł na brzegu jeziora w 1898 roku, siedem lat po swoim przybyciu do Miru.
Miejscowi opowiadają, że pewnego dnia na brzegu jeziora wydarzyła się jeszcze jedna straszna historia. Późnym wieczorem z zamku wychodził stróż. Było to latem, panowały upały. Mężczyzna postanowił się wykąpać, żeby trochę się odświeżyć. Podszedł do wody i nagle zobaczył, że ktoś tam jest. Przyjrzał się, zauważając piękną nagą dziewczynę, która pływała jak ryba. Mężczyzna rzucił się w jej kierunku, ale nie mógł się zbliżyć, jakby dzieliła ich jakaś przeszkoda. Kiedy już mu się znudziło, zaczął płynąć ku brzegowi, ale niespodziewanie nieuchwytna nieznajoma zjawiła się tuż obok niego. Mężczyzna ujrzał jej twarz i przestraszył się: miała zielone włosy przypominające glony, niebieskie usta oraz wydobywał się od niej zapach mułu. Nagle nieznajoma zniknęła, a coś zaczęło ciągnąć go pod wodę. Bardzo starał się uwolnić, ale na próżno. Miał jednak szczęście, bo wzdłuż brzegu przechodziła grupa młodzieży. Usłyszeli krzyki i uratowali tonącego. Kiedy odzyskał przytomność, opowiedział, co się stało, a nikt nawet przez chwilę nie wątpił w jego prawdomówność. Dowodem na to były siniaki, które wyraźnie widniały na jego kostkach.
Od tego czasu ludzie zaczęli mówić o tajemniczych nimfach - duchach sadu jabłoniowego. Przybierały one postać pięknych dziewcząt i topiły w jeziorze samotnych wędrowców. To tłumaczyło, dlaczego tonęli tu głównie mężczyźni.
Każdemu, kto przyjeżdża do Miru, mieszkańcy opowiadają o tajemniczym podziemnym przejściu, które wykuto na rozkaz Radziwiłłów pomiędzy zamkiem w Mirze, a zamkiem w Nieświeżu. Mówiono, że przejście było na tyle szerokie, iż spokojnie mogła przez nie przejechać kareta zaprzężona w trzy konie.
Według legendy, mury zamku są stabilne dzięki jednemu kamieniowi w kształcie głowy barana, który jest umieszczony po stronie południowej. Uważa się, że gdy ten kamień spadnie, zamek ulegnie zniszczeniu, a nikt nie będzie w stanie go odbudować. Naukowcy do dzisiaj mają trudności z wyjaśnieniem znaczenia tego symbolu. Niektórzy uważają, że kamień ten jest odniesieniem do Baranka Bożego. Jedna z chrześcijańskich opowieści mówi, iż Bóg przyjął od Abla ofiarę - jego ulubione jagnię, za co Stwórca zesłał z nieba światło. Inni myślą, że głowa ta jest tajemnym magicznym znakiem. Według wierzeń pogańskich, przed rozpoczęciem budowy, czarownik mierzył głowę żywego stworzenia (w Mirze okazał się nim być baran) i na podstawie tego pomiaru kształtował duży kamień. Zwierzę po tym szybko umierało, a jego duch strzegł budowli przed wrogami.
Istnieje jeszcze jedna straszna legenda - o duchu Radziwiłła. Strażnicy opowiadają, że pewnej nocy obok opuszczonego zamku przechodziła kobieta. Szła śpiesznie, mijając straszne mury, kiedy nagle w starych korytarzach zamkowych zobaczyła postać w czerni. Był to mężczyzna w płaszczu i cylindrze, z laską w ręce. Postać powoli się odwróciła, a księżyc oświetlił twarz strasznego nieznajomego. Kobieta ujrzała jego oczy. Miejscowi opowiadali później, że słyszeli przeraźliwy kobiecy krzyk. Rankiem kobieta została znaleziona martwa obok murów zamku. Według oficjalnej wersji, miała problemy z sercem i została tak przestraszona, że umarła z powodu zawału. W Mirze wierzy się jednak, że nieszczęśnica spojrzała w oczy Radziwiłła - ducha zamku.
Według innej legendy, w zamku jest jeszcze jeden duch - Zofii Światopełk-Mirskiej, znanej jako Soneczka. Podanie mówi, iż dziewczynę niepokoili czarni kopacze, którzy do dzisiaj szukają skarbu Radziwiłłów. Ten skarb to największa tajemnica zamku.
Kiedyś do Miru przyjechał osobiście polski król Zygmunt II August. Na jego cześć urządzono uroczysty obiad, zakończony oprowadzeniem gości po słynnym skarbcu Radziwiłłów. Przybyli byli bardzo zdumieni - spoglądało na nich dwunastu Apostołów. Niesamowite posągi były ludzkiej wielkości, ich szaty były zrobione ze srebra, a twarze pokryte złotem.
Wokół nich znajdowały się niesamowite skarby - złote łańcuchy, drogocenne kamienie. Tego dnia Radziwiłł podarował królowi Augustowi złoty krzyż, wysadzany diamentami.
Baśniowe bogactwa Radziwiłłów rzeczywiście istniały, ale gdzie są teraz - nie wiadomo. Podczas wojny w 1812 roku Dominik Radziwiłł przyłączył się do wojsk napoleońskich. Gdy rosyjska armia otoczyła Francuzów i zbliżyła się do Miru, słudzy Radziwiłłów wysadzili podziemny korytarz prowadzący do skarbca.
Od tego czasu poszukiwacze skarbów wciąż szukają utraconego bogactwa. Uważa się, że leży ono gdzieś w tunelach pod zamkiem. Na ten temat również istnieje legenda. Mówi się, że ten, kto ma odwagę porozmawiać z duchem księcia Dominika Radziwiłła, będzie władał niezmierzonym bogactwem.
Dział: Historia
Autor:
probelarus.by | Tłumaczenie: Palina Siamenava
Żródło:
https://probelarus.by/belarus/sight/zamki-i-dvortcy/mirskiy-zamok.html